„Tego jest już zbyt wiele. Czy to moja wina? Przecież nic
złego nie zrobiłam. Zawsze chciałam dobrze. Zawsze chciałam pomóc. Dzisiaj = najgorszy
dzień mojego życia. Najpierw [i.t.p.] zarzuciła mi, że jestem zakłamaną suką i
że nigdy tak naprawdę nie byłam jej przyjaciółką. Czemu to powiedziała? Po
szkole rozniosło się, ze zdradziła swojego chłopaka. I niby to moja wina? Na
pewno nie. Nie tylko ja o tym wiedziałam. Ale [i.t.p.] oczywiście uwierzyła
[i.t.w.]. W szkole wyzywali mnie od suk,
szmat, dziwek. Beznadzieja. W domu jeszcze gorzej. Weszłam i zobaczyłam swoich
rodziców śpiących w salonie. Niestety nie spali z powodu zmęczenia, oni po
prostu uchlali się do nieprzytomności. A mówili, że już tego nie zrobią. Haha,
dobre. Ja im głupia uwierzyłam. Naprawdę jestem beznadziejna.”
Siedziałaś na moście, przy barierce i rozmyślałaś nad swoim
życiem. Jednym słowem było chujowe. Po dzisiejszym dniu byłaś szczególnie
przygnębiona. Bolało Cię, że tak bliskie Twojemu sercu osoby ranią Cię tak
bardzo. Nie obchodziło ich Twoje zdanie, nie obchodziłaś ich ty. Obok Ciebie
stała butelka wina. Zawsze gdy miałaś
jakiś problem przychodziłaś tutaj. Dokładnie na ten sam most, z taką samą tanią
butelką wina i siadałaś w tym samym miejscu. To była rutyna. Już kilka razy chciałaś skoczyć ale zawsze coś
Cię powstrzymywało.
- Hej mogę się dosiąść? – usłyszałaś za plecami niezwykły
głos, drgnęłaś.
- Jasne, tylko obiecaj, że nie będziesz dużo gadał – powiedziałaś.
- Obiecuję – odpowiedział.
- Jasne, tylko obiecaj, że nie będziesz dużo gadał – powiedziałaś.
- Obiecuję – odpowiedział.
Siedzieliście w ciszy. Obok Ciebie znajdował się sam Zayn
Malik z One Direction. Znałaś i lubiłaś ten zespół, zawsze poprawiali Ci humor.
Normalnie krzyczałabyś z podekscytowania ale teraz nie miałaś na to siły. Zayn
nic nie mówił tylko wpatrywał się w wodę. Nawet nie Obrócił głowy, żeby na
Ciebie spojrzeć. Po pół godzinie zapytałaś:
- Zayn?
- Tak? – nie zdziwił się, ze znałaś jego imię. Był przecież popularny.
- Co Cię tu sprowadza?
- Pokłóciłem się z chłopakami. Wiesz o kogo mi chodzi, prawda?
- O Louisa, Liama, Harrego i Nialla.
- Dokładnie. A dlaczego ty tu jesteś?
- Zawsze tu przychodzę gdy mam beznadziejny dzień, a dzisiaj się do nich jak najbardziej zalicza – odpowiedziałaś. O nic więcej nie spytał. Wyczuł, że nie masz ochoty się zwierzać.
- Zayn mam prośbę – powiedziałaś po 5 minutach milczenia.
- Słucham.
- Mogę Cię przytulić?
- No jasne – powiedział, usiadł bliżej i objął Cię mocno ramionami.
- Tak? – nie zdziwił się, ze znałaś jego imię. Był przecież popularny.
- Co Cię tu sprowadza?
- Pokłóciłem się z chłopakami. Wiesz o kogo mi chodzi, prawda?
- O Louisa, Liama, Harrego i Nialla.
- Dokładnie. A dlaczego ty tu jesteś?
- Zawsze tu przychodzę gdy mam beznadziejny dzień, a dzisiaj się do nich jak najbardziej zalicza – odpowiedziałaś. O nic więcej nie spytał. Wyczuł, że nie masz ochoty się zwierzać.
- Zayn mam prośbę – powiedziałaś po 5 minutach milczenia.
- Słucham.
- Mogę Cię przytulić?
- No jasne – powiedział, usiadł bliżej i objął Cię mocno ramionami.
Siedzieliście teraz przytuleni. Było Ci bardzo przyjemnie
Zaciągałaś się zapachem chłopaka jak ostatnim papierosem z paczki.
Rozkoszowałaś się jego bliskością. Nie było Ci tak dobrze od bardzo, bardzo
dawna. Czułaś, że on jest tym, którego potrzebujesz, tym bez którego Twoje
życie nie ma większego sensu.
- Zayn, nie wiem dlaczego się pokłóciliście ale to twoi przyjaciele i powiem Ci jedno: Nie pozwól aby coś lub ktoś stanął pomiędzy wami.
- Zapamiętam to sobie. Chyba pójdę ich przeprosić, bo to w sumie moja wina – powiedział.
- Powodzenia.
- Zobaczymy się jeszcze kiedyś? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Na pewno, ale może minąć dużo czasu zanim ta chwila nadejdzie – odpowiedziałaś.
Już wiedziałaś co chcesz zrobić. Dokończyłaś wino.
- Zayn, nie wiem dlaczego się pokłóciliście ale to twoi przyjaciele i powiem Ci jedno: Nie pozwól aby coś lub ktoś stanął pomiędzy wami.
- Zapamiętam to sobie. Chyba pójdę ich przeprosić, bo to w sumie moja wina – powiedział.
- Powodzenia.
- Zobaczymy się jeszcze kiedyś? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Na pewno, ale może minąć dużo czasu zanim ta chwila nadejdzie – odpowiedziałaś.
Już wiedziałaś co chcesz zrobić. Dokończyłaś wino.
„Po co wracać i znów się ranić? Czy to miałoby sens? Nie.
Zabolałoby jeszcze bardziej, bo poczułam czym jest prawdziwe szczęście.”
Przypomniał Ci się kawałek piosenki: „Jest jak jest nie jak
powinno być i taka prawda, więc lepiej naucz się w zgodzie z nią żyć”
Zanuciłaś to sobie przechodząc na drugą stronę barierki. Przez te 2 godziny, które spędziłaś w towarzystwie Zayna były spełnieniem Twoich marzeń. „A więc chyba lepiej umrzeć szczęśliwą? Nic lepszego mnie już w życiu nie spotka.” – pomyślałaś i skoczyłaś.
Zanuciłaś to sobie przechodząc na drugą stronę barierki. Przez te 2 godziny, które spędziłaś w towarzystwie Zayna były spełnieniem Twoich marzeń. „A więc chyba lepiej umrzeć szczęśliwą? Nic lepszego mnie już w życiu nie spotka.” – pomyślałaś i skoczyłaś.
To było takie cudowne uczucie. Ta chwila przez którą
leciałaś w dół trwała może kilka sekund ale poczułaś się naprawdę wolna. Wolna
od wszelkich problemów i zmartwień. Uderzając o taflę wody miałaś uśmiech na
ustach. Bół… Pieczenie w płucach… Ciemnosć… Umarłaś szczęśliwa.
Od tej pory na tym samym moście, z taką samą butelką wina i
w tym samym miejscu można codziennie zobaczyć chłopaka. Chłopaka, który tak jak
ty przychodzi zapomnieć o problemach i pomyśleć. Chłopaka, który tęskni za
pewna dziewczyną, którą tu poznał. Chłopaka, który zastanawia się czy jeszcze
Cię kiedyś zobaczy.
_____________________________________
Ej miśki liczę na wasze komentarze. Bo wejścia są ale komentarzy brak xoxo